Selfawerness 1: the relaxed mind issue / Samoświadomość 1: problem zrelaksowanego umysłu
ENG
It is good to give your mind a rest. To get away from everyday duties and errands. To take a breath from the onslaught of endless tasks and the eternal race with time.
A holiday, I mean.
When I take a holiday I always focus on a complete break from everyday matters, I don't answer emails, I often leave mobile phone range or deliberately put my phone away and only check for important messages once a day.
There are quite a few benefits to this kind of detachment. The mind actually rests, slows down, calms down, I can also look at many things in a new light, from a new perspective. I don't think I need to list all the benefits of holidays though.
However, I have already learnt that this relaxation also has its dark sides in my case.
It is always difficult for me to return to my usual way of life. This is probably what most people experience, I guess. It certainly doesn't have the same far-reaching consequences in productivity for everyone. In my case, I need to reach a very specific equilibrium for my creativity to fully awaken. Sometimes the creative energy and the will to act do not come back for days, in the worst cases it drags on for weeks.
However, this is not what I wanted to write about, but specifically about an additional effect that also occurs. Almost always, in this post-holiday period I end up with at least one slip-up of endless procrastination, a night spent watching high or mostly low level of intellectual sophistication youtube productions or playing games.
I've been wondering why this happens and I've come to the conclusion that the mind and body, having tried the lazy, quiet mode, defend themselves against being pushed back into the direction of a much heavier workload, multi-tasking at higher revolutions.
In my case, the height of stress and number of tasks are not even that much, I would say quite the opposite, but that's not the point. Firstly everyone has their own limits, secondly the whole problem is created by the contrast of holiday and 'normal' everyday stress. This contrast means that I need time to "re-wire" myself to the usual revolutions and to shoulder the usual amount of errands and responsibilities, the usual amount of information stored non-stop in the "temporary memory" of my mind.
I have not yet found a cure for this affliction. I believe that along with mindulness training comes the ease to avoid this kind of slip-ups. I leave it under observation.
If you, dear reader, have your own thoughts on this subject that you would like to share, please feel free to write me. I am curious to hear other perspectives. I've left the contact information in the headings of "general loga", "deerlog" and in "about / about me".
edit (Friday, bSeptember 3rd)
"The usual pattern of the day" returned very quickly this time. And while deploying after a break may be more difficult than maintaining a steady pace, I can already see one major benefit of the rest that I hadn't thought of when writing the above post: I'm now aware that the state of chronic irritation I'm back in isn't, and shouldn't be, my default. I have, by comparison, at least for a while, a sense of how far I am from calm and relaxed.
PL
Dobrze jest dać odpocząć umysłowi. Oderwać się od codziennych obowiązków i spraw. Odetchnąć od natłoku niekończących się zadań i wiecznej gonitwy z czasem.
Wakacje jednym słowem.
Robiąc sobie wakacje skupiam się zawsze na pełnym oderwaniu od spraw codziennych, nie odbieram emaili, często jadę poza zasięg telefonii komórkowej lub rozmyślnie odkładam na wyjeździe telefon w kąt i sprawdzam tylko na wypadek ważnych wiadomości raz dziennie.
Takie oderwanie daje sporo benefitów. Umysł faktycznie odpoczywa, zwalnia, uspokaja się, można też spojrzeć na wiele spraw w nowym świetle, z nowej perspektywy. Nie muszę chyba zresztą wyliczać wszystkich plusów wakacji.
Nauczyłem się już jednak, że to zrelaksowanie ma też w moim wypadku ciemne strony.
Wejście w zwykły tryb życia sprawia mi zawsze problem. Tego zresztą doświadcza pewnie większość ludzi, tak zgaduję. Nie u każdego daje to na pewno tak samo daleko idące konsekwencji w produktywności. W moim wypadku potrzebuję osiągnąć bardzo specyficzne equilibrium aby moja kreatywność w pełni się rozbudziła. Czasami twórcza energia i chęć działania nie wracają dniami, w najgorszych wypadkach przeciąga się to do tygodni.
Jednak nie o tym chciałem napisać, a konkretnie o dodatkowym efekcie który również się pojawia. Prawie zawsze okres powakacyjny kończy się przynajmniej jedną wpadką niekończącej się prokrastynacji, nocą zarwaną, spędzoną na oglądaniu wyższych lub niższych lotów produkcji youtubowych czy graniu.
Zastanawiałem się, dlaczego tak się dzieje i doszedłem do wniosku, że umysł i ciało popróbowawszy leniwego, spokojnego trybu bronią się w ten sposób przed wciśnięciem ich na powrót w kierat dużo większego obciążenia, wielozadaniowego działania na wyższych obrotach.
W moim wypadku to nawet nie są jakieś wyżyny stresu i ilości zadań, powiedziałbym że wręcz przeciwnie, nie o to jednak chodzi. Po pierwsze każdy ma swoje własne limity, po drugie cały problem powstaje przez kontrast wakacyjnego i „normalnego” stresu dnia codziennego. Ten kontrast powoduje, że potrzebuję czasu by „nakręcić się” na nowo do zwykłych obrotów i przyjąc na barki zwykłą ilość spraw i obowiązków, zwykłą ilość informacji przechowywanych non stop w „pamięci tymczasowej” mojego umysłu.
Nie znalazłem jeszcze lekarstwa na tę przypadłość. Wierzę, że wraz z treningiem uważności coraz łatwiej jest uniknąć tego typu potknięć. Sprawę pozostawiam pod obserwację.
Jeśli, drogi czytelniku, masz swoje przemyślenia na ten temat, którymi chciałbyś/chciałabyś się podzielić, śmiało napisz do mnie. Ciekaw jestem innych perspektyw. Namiary pozostawiłem w nagłówkach „general loga”, „deerloga”, czy w zakładce „about / o mnie”.
edit (piątek 3 września)
„Zwyczajny schemat dnia” tym razem powrócił bardzo szybko. I choć wdrażanie się po przerwie może jest trudniejsze niż utrzymanie stałego tempa, dostrzegam już jeden poważny plus wypoczynku, o którym nie pomyślałem pisząc powyższy wpis: mam świadomość że stan chronicznego podenerwowania w którym znów się znalazłem nie jest i nie powinien być moim stanem wyjściowym. Mam, przez porównanie, przynajmniej na jakiś czas wyczucie o ile oddalony jestem od spokoju i zrelaksowania.
_____
____________________
Unless otherwise noted, the content of this site is licensed under CC BY-SA 4.0.
© deerbard