samoświadomość: droga oraz pod-osobowości / selfawareness: the path and the sub-personalities

PL

Mam ostatnio poczucie, że droga do pełniejszej samoświadomości nigdy się nie kończy. W naszych mózgach i ciałach wydarza się tak wiele nieuświadomionych procesów. Tak mało rozumiemy z własnych emocji. Powinienem może pisać raczej o sobie, zacząłem jednak od liczby mnogiej właśnie z uwagi na to poczucie że niezależnie ile rozumiemy, czy raczej nawet tylko dostrzegamy, głębia tego co leży pod spodem jest pozornie nieskończona i mam poczucie, że to uniwersalna prawda o ludziach.

pod-osobowości

Ale dobrze, no więc „ja”. Ja mam wrażenie, jakbym większość swojego życia przeżył w kompletnej nieświadomości i pod niemal pełną kontrolą miotających mną emocji i reakcji mojego ciała i umysłu na bodźce. Będąc w (jak wszystko pójdzie dobrze) mniej więcej połowie swojego życia wciąż regularnie grzęznę we wciągających mnie jak bagno emocjach, które bardzo łatwo przejmują kontrolę nad moimi reakcjami, nad tym co mówię, nad moją osobowością. Z wewnątrz wygląda to raczej jak grupa często dość luźno powiązanych ze sobą pod-osobowości z których każda uaktywnia się i przejmuje stery nad ciałem w różnych sytuacjach. I tak np u mnie mogą to być: zdenerwowany ja i zrelaksowany ja, myślący ja i zbyt zmęczony by skupić myśli ja, szczęśliwy ja i przygnębiony ja, uważny ja i uciekający w zapomnienie ja, zdrowy ja, chory ja, panikujący ja, zafascynowany, zakochany, euforyczny, śpiący, głodny ja... itd. Wiele z nich przejmowało nade mną kontrolę całkowicie i w sposób absolutnie przede mną ukryty, nieuświadomiony. Wiele wciąż to robi i choć coraz częściej zauważam gdy wkraczają do akcji, nieczęsto nie jestem w stanie ani nawiązać z nimi dialogu ani (gdy wkraczają zbyt agresywnie) ustawić ich do porządku (mentalną) siłą.

droga do pełnej samoświadomości

Nawet dziecko ma świadomość swojego ciała i umysłu na jakimś poziomie. Nawet dziecko zauważa, że może podnieść rękę, gdy chce, uczy się panować nad swoimi emocjami, opanowywać gniew czy smutek. Jednak długa stąd jeszcze droga do uświadomienia sobie, jak jakiś przeżyty rano zawód owocuje złym słowem rzuconym w czyjąś stronę po południu albo że zwyczajna pustka w przyzwyczajonym do regularnych posiłków żołądku powoduje drażliwość i skłonność do wpadania w złość. A od uświadomienia sobie tych zależności wciąż daleko jest do zmienienia schematów i nie pozwolenia by te nie chciane przez nas pod-osobowości przejmowały kontrolę nad tym co i jak mówimy i robimy. Co znajduje się na końcu (a w każdym razie tak daleko jak można zajść w ciągu jednego życia)? W pełni zintegrowana osobowość? Jak taka osobowość przeżywa? Jak się zachowuje? Czym różni się od mono-osobowości w której jedna osobowość wypiera wszystkie inne i dominuje? Lubię myśleć, że taka pełnia samoświadomości wytwarza jakąś meta-osobowość, tego „ja” sterującego pozostałymi, dowolnie wybierającego i dopasowującego pod-osobowości do sytuacji. Jednocześnie mam poczucie, że są to rejony niedostępne dla większości z nas (w tym mnie), żyjących życiem codziennym w świecie, który nie pozostawia wiele czasu na duchowe samodoskonalenie. Niemniej uważam za słuszne, a nawet konieczne, kroczenie tą drogą tak daleko jak się uda. Konieczne w sensie wewnętrznego imperatywu gdy raz już się na nią wejdzie.

zapraszam do rozmowy

Jak zwykle chętnie przeczytam Wasze przemyślenia. W jaki sposób odczuwacie/widzicie te problemy, jak wygląda Wasza droga do samoświadomości? Jeśli ten wpis natchnie Was do napisania odpowiedzi w Waszych kapsułach czy gdziekolwiek indziej lub po prostu będziecie chcieli napisać, dodaję kontakt do mnie w stopce wpisu dla ułatwienia (i postaram się aby od dziś w kolejnych wpisach już tam zawsze się znajdował). Proszę dajcie znać, żebym mógł znaleźć i przeczytać Waszą odpowiedź.

EN

I have a feeling lately that the road to fuller self-awareness is never ending. There are so many unconscious processes happening in our brains and bodies. We understand so little of our own emotions. I should perhaps write it rather about myself, but I started with the plural precisely because of this sense that no matter how much we understand, or rather even just perceive, the depth of what lies beneath is seemingly infinite and I have a feeling it's a universal truth about people.

subpersonalities

But okay, so "me". I, for one, feel as though I have lived most of my life in complete unconsciousness and under almost complete control of the emotions and reactions of my body and mind to stimuli that sweep over me. Being in (if all goes well) about half of my life, I still regularly get bogged down, like in a swamp, in the emotions that very easily take control of my reactions, what I say, and my personality. From the inside, it looks more like a group of often loosely connected subpersonalities, each of which activates and takes control of the body in different situations. So, for example, I can be: nervous me and relaxed me, thinking me and too tired to focus my thoughts, happy me and depressed me, attentive me and fleeing into oblivion, healthy me, sick me, panicking me, fascinated, in love, euphoric, asleep, hungry me.... etc. Many of them took control of me completely and in ways absolutely hidden from me, unbeknownst to me. Many still do, and although I notice more and more when they do step in, I am not often able to either engage in dialogue with them or (when they step in too aggressively) put them in order by (mental) force.

the path to full self-awareness

Even a child has awareness of its body and mind on some level. Even a child notices that it can raise his hand when it wants to, learns to control its emotions, manage its anger or sadness. But it's still a long way from realizing how a disappointment in the morning results in an angry word to someone in the afternoon, or that a simple emptiness in a stomach accustomed to regular meals causes irritability and a tendency to get angry. And it's still a long way from realizing these correlations to changing patterns and not letting these sub-personalities we don't want take control of what we say and how we do things. What is at the end (or at least as far as you can get in one lifetime)? A fully integrated personality? How does such a personality experience? How does it behave? How does it differ from a mono-personality in which one personality displaces all others and dominates? I like to think that such fullness of self-awareness produces some sort of meta-personality, this "I" controlling the others, freely choosing and adjusting sub-personalities to fit the situation. At the same time, I feel that these are regions inaccessible to most of us (myself included), living our daily lives in a world that leaves little time for spiritual self-improvement. Nevertheless, I feel it is right, even necessary, to walk this path as far as it will go. Necessary in a sense of inner imperative once you have entered it.

welcome to the conversation

As always, I would love to read your thoughts. How do you feel/see these issues, what does your path to self-awareness look like? If this post inspires you to write a response in your capsules or anywhere else, or you simply want to write, I'm adding a contact to me in the footer of the post for your convenience (and I'll try to make sure it's always there from now on in future posts). Please let me know so I can find and read your reply.

_____

____________________

Unless otherwise noted, the content of this site is licensed under CC BY-SA 4.0.

© deerbard