uważność - droga do przebaczenia / mindfulness - the way to forgiveness
PL
Żeby przebaczyć innym, musisz przebaczyć najpierw sobie.
Nie wiem, czy to znany cytat. Czy ktoś znany tak powiedział? Czy może wiele osób doszło do tego i jest to prawda powtarzana od dawna? Słyszałem to i podobne temu zdania wielokrotnie w swoim życiu nie ruzumiejąc ich jednak i nie znając drogi do ich zrozumienia. A potem, sam nie wiedząc kiedy, doszedłem do takiego samego wniosku.
Prawdziwa wiedza o czymś zaczyna się tam, gdzie przedmiot którego ona dotyczy znajduje dokładne odwzorowanie w naszym umyśle. Na prawdę wiemy czym jest łyżka, jeśli mamy w głowie jej kształt, jej funkjonalność, potrafimy łyżkę stworzyć mając do dyspozycji odpowiednie narzędzia i stworzona przez nas łyżka funkcjonuje tak jak powinna.
Aby przebaczyć, musimy wiedzieć czym jest przebaczenie, doświadczyć go w sobie w całości, w całej pełni odpuszczenia i przemienienia zadry i złych intencji w miłość. Przebaczenie nie jest spychaniem w zapomnienie, oddalaniem problemu, ukrywaniem go w imię wyższego dobra. Te nazwałbym takimi naszymi przebaczeniami codziennymi, przebaczeniami bezwysiłkowymi. „No dobrze, wybaczam już, nie mówmy o tym więcej (miejmy to z głowy, nie chcę się tym zajmować)”. Być może lepsze to czasem niż nic (a czasem przeciwnie, powiększa tylko kryzys który nastanie później, odsunięty na razie w czasie), ale to nie przebaczenie.
Jednak przebaczenie na prawdę jest tak bardzo, bardzo trudne, tak łatwo może się wymknąć naszym możliwościom.
Uważność przychodzi nam z pomocą. Obserwując siebie nieuchronnie zaczynamy zauważać błędy, pomyłki, złe uczynki, złe myśli i uczucia. Wszystko to staje się tak widoczne, że cóż nam pozostaje innego, niż śmiać się z własnej niedoskonałości. Gdy się już pośmiejemy musimy jednak wciąż coś z tym zrobić. Zaczynamy więc pracę nad sobą, próbujemy się zmienić, przekuć w coś lepszego niż to. I przegrywamy. Raz, drugi, trzeci. Śmiejemy się i z uporem próbujemy znów, a w tle... w tle wybaczamy. Bo jak nie wybaczyć gdy wiemy tak bardzo dobrze jak bezradni jesteśmy wobec tych popełnianych błędów. Wiemy to, nie tylko bierzemy na wiarę. Mamy to w głowie tak dobrze odwzorowane, jak twórca łyżki ma w głowie obraz łyżki idealnej. Mamy więc do wyboru wybaczyć lub samemu sobie być tyranem i nie dać sobie wybaczenia. I samego siebie - tyrana - znienawidzić za tyranię niesprawiedliwą. Bo wiemy, że niesprawiedliwą na pewno. Teraz już wiemy. Więc przebaczamy w końcu.
A gdy już sobie wybaczyć potrafimy, wiemy czym jest wybaczenie i możemy w końcu wybaczać innym na prawdę.
EN
To forgive others, you must first forgive yourself.
I don't know if this is a famous quote. Did someone famous say that? Or have many people come to this conclusion and it is a truth that has been repeated for a long time? I have heard this and similar phrases many times in my life without understanding them or knowing the way to understand them. And then, without knowing when, I came to the same conclusion.
The real knowledge about something starts where the object it concerns finds an exact reflection in our mind. We really know what a spoon is if we have in our mind its shape, its functionality, we can create a spoon with the right tools and the spoon functions as it should.
To forgive, we need to know what forgiveness is, to experience it within ourselves in its entirety, in its fullness of letting go and transforming hurt and bad intentions into love. Forgiveness is not pushing it into oblivion, dismissing the problem, hiding it in the name of a higher good. This I'd call our everyday forgiveness, our effortless forgiveness. "Okay, I forgive already, let's not talk about it again (get it over with, I don't want to deal with it)". This may sometimes be better than nothing (and sometimes, on the contrary, it only magnifies the crisis that will come later, postponed for the time being), but it is not forgiveness.
But forgiveness in truth is so very, very difficult, so easily out of our hands.
Mindfulness comes to our aid. As we observe ourselves we inevitably begin to notice mistakes, errors, wrong deeds, wrong thoughts and feelings. All this becomes so visible that what is left for us but to laugh at our own imperfections. Once we have laughed, however, we still have to do something about it. So we start working on ourselves, trying to change, to turn ourselves into something better than this. And we lose. Once, twice, a third time. We laugh and stubbornly try again, and in the background.... in the background we forgive. Because how can we not forgive when we know so very well how helpless we are to those mistakes we make. We know it, we don't just take it on faith. We have it mapped out in our minds as well as the maker of a spoon has a picture of the perfect spoon in his mind. So we have a choice to forgive or to be a bully ourselves and not allow ourselves to be forgiven. And to hate ourselves - the tyrant - for tyranny that is unjust. Because we know that unjust for sure. We know now. So we finally forgive.
And when we can forgive ourselves, we know what forgiveness is, and we can finally truely forgive others.
_____
____________________
Unless otherwise noted, the content of this site is licensed under CC BY-SA 4.0.
© deerbard